Oto praca, która powstała z miłości. Tak, dosłownie. Po pierwsze, choć nie był to prezent ode mnie, osoba, która go otrzymała jest bardzo bliska mojemu sercu; to cudowny, słodziutki, wyczekany przez wszystkich w rodzinie chłopczyk <3 Naprawdę jest całuśny... ;) Serio!
Po drugie z miłości do papieru oczywiście i okładek hihi (tutaj oprawa albumu). Jakoś to uwielbiam! O wiele bardziej niż tworzenie kartek; kiedyś już pisałam (pewnie nie raz!) o moim zauroczeniu introligatorstwem; dla mnie to nadal magiczne, że z kilku kawałków tektury i płótna mam trwałą i piękną obudowę; może na starość zgłębię temat znacznie bardziej. Tymczasem poprzestaję na albumach; ten obłożyłam szarym płótnem więc sam w sobie jest elegancki i nie potrzebował już bogatej oprawy. Jest prosto, stylowo i tak jak lubię czyli bez słodkiej dziecięcej przesady. To wszystko zasługa tych cudownych papierów; są po prostu świetne! Nie wiem ile arkuszy zużyłam do tej pory (i nie mam na myśli tylko albumu) ale mogłabym je ciąć do nieszybkiego znudzenia ;)
Shakerów trochę się tutaj porobiło; ten na okładce jest całkiem poważny; literki są z drewna, nie tektury więc przeżyją tysiące trzęsień kulkami ;)
Sam album mimo niewielkich gabarytów (16x22) pomieści całkiem sporo zdjęć 10x15
Mój album zgłaszam do wyzwania na blogu Zielone Koty "Z miłości do..."
oraz na blogu Essy Floresy "Z potrzeby serca"